Taniec narodzin

Jeśli zwrócimy uwagę na fakt, że „wszystkie religie mówią o tajemnicy stworzenia”, jeśli misterium narodzin to początek religii - to kobiecy zachwyt nad jej zdolnością tworzenia życia leży u podstawy tej tajemnicy, tego misterium. Pierwszy taniec to taniec pulsu nowego życia w łonie matki, pierwsza muzyka to rytmiczny stukot ”bębnów” serca, to głosy kobiet – ich inkantacja, murmurando, pieśń do nowego życia...


WARSZTATY-KURSY
RYTUALNY CHARAKTER I SYMBOLIKA TAŃCÓW LUDOWYCH.

Starożytni postrzegali świat jako dzieło niezwykle zharmonizowane, mistyczne – świat roślin, zwierząt, kamieni, cykle pór roku, wędrówkę słońca, fazy księżyca, żywioły..itd. Wszystko to na Ziemi było ze sobą połączone, przeplatało się – dostarczając, zabierając energię z jednej formy w drugą, płynąc w niekończącym się tańcu zmian, tra
 
nsformacji tego co duchowe (ożywiające) w materialne (nieożywione) i ponownie zaczynając swój cykl.
Im bardziej sięgamy wstecz do starożytnych kultur tym bardziej odkrywamy świętość prawie każdego etapu czy czynności życiowej. Narodziny, tworzenie glinianych naczyń, siew, zbieranie plonów, pierwsza menstruacja, tworzenie narzędzi, polowanie, zapalanie ognia, pieczenie chleba, tkanie… Wszystko to i wiele innych – to czynności, zdarzenia, które postrzegano jako duchowe, dziejące się przede wszystkim w sferze ducha. I wszystkie te zmiany, zdarzenia, czynności w życiu człowieka postrzegano jako krytyczne , „wytrącające z równowagi” istniejący stan harmonii. Natura, Matka-Ziemia w swojej istocie istniała jako już doskonały, harmonijny twór, zaś działalność człowieka zaburzała go. Czynnością, która miała zachować -utrzymać ten stan harmonii były rytuały. Rytuały przejścia/transformacji z jednego stanu/etapu życia do drugiego wymagały grupowego uczestnictwa i musiały być wyrażone w określony sposób. Wszystko po to aby utrzymać psychikę jednostki zjednoczoną w równowadze podczas przechodzenia przez krytyczne momenty. Zawsze w czasie rytuałów pojawiał się taniec jako silny „środek” harmonizujący. Święte kręgi stworzone z kamieni, menhirów (najbardziej znany to Stonehenge ozn. Tańczące kamienie) są odnajdywane już w paleolitycznych jaskiniach – a w nich – ślady ludzkich stóp w wydeptanych kamieniach ułożonych w kręgu.
To rozumienie i świadomość bycia częścią większej całości, wspólnoty, bycia dzieckiem Matki Ziemi – spowodowały istnienie rozlicznych form tanecznych rytuałów - mamy więc tańce tańczone podczas porodu, tańce związane z nadaniem imienia, tańce inicjacyjne (oznaczające dojrzałość), tańce łączenia mężczyzny i kobiety w związek (weselne), tańce tańczone podczas pogrzebu  (tańce lamentacyjne). W wielu tekstach naukowych, opracowaniach archeologów mamy sugestie jakoby żeńskie religie odnoszą się jedynie do kultu płodności i jedną troską kobiety było posiadanie dzieci, karmienie i troska o plony, żyzność ziemi. Nie zawierają w sobie żadnej głębi i transcendencji. Mam nadzieję, że odkryjemy – poprzez taniec – że rytuały te były czymś więcej.

Tańce rytualne tańczone na poziomie duchowej transcendencji – opowiadają o powrocie do Matki Ziemi wyrażonej symbolicznie w tańcach np. labiryntu (czy rytuałach związanych np. z wejściem do szałasu potów związanych z symboliką kobiecych dróg rodnych) . W trakcie rytuału następuje śmierć ego, transformacja i ponowne narodziny – a zatem inicjacja w dorosłość, zrozumienie, szersze spojrzenie, wizje. Pojawia się tu więc inne, bardziej transcendentne podejście, związane z ewolucją wewnętrzną, dojrzewaniem, uzdrawianiem na poziomie emocji znaczenie rytuału tanecznego w odróżnieniu od rytuałów związanych z wydarzeniami cyklu zewnętrznego : narodzin-śmierci fizycznej. W literaturze, obserwacjach zwyczajów etnografowie, badacze skupili się na obserwacji tego drugiego, zewnętrznego (czyli łatwiej dostrzegalnego) cyklu opisując rytuały, tańce, wydarzenia zewnętrzne nie dostrzegając często ich głębszego, transformującego znaczenia jakie miało zarówno dla pojedynczego człowieka jak i całej społeczności na poziomie ducha, (narodzin nowej świadomości- śmierci „ego”). Gdyby było inaczej – tańce i zwyczaje ludowe miałyby wyższy status w istniejącej obecnie świadomości zbiorowej. I tak jak postrzegano Ziemię i wszystko co na niej żyje powiązane wzajemnie ze sobą w harmonijną całość jako przeplatające się wymiary materii i ducha – tak tańce cyklu narodzin- śmierci miały swój zarówno zewnętrzny jak i wewnętrzny, głębszy sens.

Taniec i rytuał tworzą jedność, związują ludzi razem węzłem emocjonalnym i fizycznym nadając im specyficzny sens pewnej intymności i dzielenia się czymś wspólnym. Taniec tradycyjny jest historią – najprawdziwszą historią jakiejkolwiek grupy ludzi opowiedzianej w tańcu i jej muzyce. „Żaden taniec nie kłamie, żadne ciało nie kłamie” (L. Shannon).
Spojrzenie na historię poprzez taniec to opowieść o historii ludzkości, której nie ma w annałach historycznych, nie opowiada ona o podbojach, wojnach, generałach. Taniec staje się – i zawsze był – historią kobiecej duchowości. To jest „her-story”. Mam nadzieję, że odkryjemy – poprzez taniec – różne poziomy przekazu od naszych prababć do nas, do czasów współczesnych. Możemy cieszyć się formą tańca, rytmem, muzyką, ale możemy tez odkryć ten wewnętrzny przekaz – o narodzinach (nowej siebie), o dojrzewaniu (poszukiwaniu mądrości), śmierci „ego” – i odkryciu, że jej nie ma, a wszystko powraca ponownie do początku cyklu.
Jeśli zwrócimy uwagę na fakt, że „wszystkie religie mówią o tajemnicy stworzenia”, jeśli misterium narodzin to początek religii - to kobiecy zachwyt nad jej zdolnością tworzenia życia leży u podstawy tej tajemnicy, tego misterium. Pierwszy taniec to taniec pulsu nowego życia w łonie matki, pierwsza muzyka to rytmiczny stukot ”bębnów” serca, to głosy kobiet – ich inkantacja, murmurando, pieśń do nowego życia.

Wyjaśnienie znaczenia rytualnego, symboliki podam na przykładzie najbardziej rozpowszechnionego tańca , znanego na Bałkanach jako Prawo Oro. Tańczony powszechnie , w miastach, na wsiach, na wyspach… Choć nie tylko w tym rejonie – pod różnymi nazwami, z różną manierą, czasami ukryty pod dodatkowymi krokami , czasami „wpleciony” w inną strukturę kroków czy figur tak, że trzeba wprawnego oka aby go dostrzec – tańczony niezmiennie, z pasją, od stuleci, tysiącleci… Dlaczego sądzę, że te tańce są tak stare ? Dawna wiedza , rytuały, ta sama symbolika przemawiają w strojach ludowych, powtarzają się w mitach, pieśniach, słownictwie… i też w starych tańcach – opowiadają o dawnych czasach, jestem pewna, że o „Złotym Wieku” w ludzkiej historii.
Co wyobraża, co przedstawia powyższy taniec, taniec trójkrokowy? Według Laury Shannon jest odzwierciedleniem Drzewa Życia, w pierwszych 2 krokach stanowiących jego pień – zasadniczą część i w pozostałych – odzwierciedlających 2 przeciwstawnie położone konary. Można też interpretować go jako zarys ciała Bogini – Matki Ziemi: ciało – Ziemia jest podstawą, zasadniczymi krokami trwającymi w swojej niezmienności, powtarzalności – natomiast „ramiona” odzwierciedlają dwoistość natury, które maja miejsce na jej powierzchni np. narodziny - śmierć, radość – smutek, wzrastanie- zamieranie itp. Ale zasadnicza część – ciało czyli Matka-Ziemia (Bogini) pozostaje niezmienna. Można tez dostrzec aspekt połączenia zasady męskiej i żeńskiej.

Matka-Ziemia – jej zasadniczą cechą jest cykliczność, zmienność, przemiana form jednych w drugie, na śmierci jednych wyrasta nowe Życie....i w tej zmienności pozostaje niezmienna. Jak te niezmienne kroki po okręgu, co jakiś czas zatrzymamy się uznając jej zmienność, dwoistość natury, ale dalej podążamy , dalej mamy nadzieję, wiarę i miłość w jej niezmienną siłę odradzania, odżywiania, ochrony swoich dzieci. Ten trójkrokowy taniec wyraża podążanie i rozwój odzwierciedlający się też w porach roku, (kierunek w stronę wschodu słońca, czyli w prawo), wiosna-lato-jesień… i zamieranie – zima , krok w lewo. Odzwierciedla w tym nasze dojrzewanie: dzieciństwo-młodość-dojrza
łość i starość, na płaszczyźnie rozwoju duchowo-emocjonalnego: kroczenie, podążanie z nurtem życia i ..upadek, cofnięcie się. Ale – po dokonaniu „wglądu” , głębszego wniknięcia i zrozumienia – ponownie podejmujemy naszą podróż po ścieżce życia…. aż do kolejnego zatrzymania, „upadku”..itd. …bez końca.
Kolejna grupa tańców – nazwałam je Tańcami Codziennej Sakralności - to grupa tańców ludowych, w których możemy dostrzec pewne stałe elementy: kroczenie po okręgu, zatrzymanie, wejście do centrum i wycofanie. Jak wcześniej wspomniałam – każda czynność w dawnych czasach uważana była za świętą, każde zatem kroczenie po ścieżce życia wymagało odniesienia się, zharmonizowania ze sferą duchową. Określają to kroki wejścia do centrum.
Czym jest to centrum ? Starożytni poszukiwali odpowiedzi schodząc „w głąb” ziemi (czyż nie zachowało się to określenie do dnia dzisiejszego ? Poszukując odpowiedzi nie mówimy, że „odlatujemy” na wyżyny np. nieba , ale używamy słów określających wnętrze, głębię itd. Czyli w swoim wnętrzu, tak jak to dawniej bywało - we wnętrzu Matki Ziemi). Stąd jaskinie, groty miały charakter świętych miejsc, tam poszukiwano wizji, odpowiedzi na dręczące pytania, uzdrowienie, tam dokonywały się rytuały inicjacyjne, oczyszczające, transformujące itd.. Wejście do jaskini oznaczało wejście do łona Matki Ziemi, powrót do miejsca narodzin, aby „narodzić” się ponownie. I wejście do centrum w tańcu, to według mnie – właśnie wejście w głąb ziemi, wejście do jaskini, powrót do łona - poszukiwanie zrozumienia, łączności, odpowiedzi, harmonii itp. Często, a właściwie prawie zawsze – przewodniczkami w tej podróży były szamanki, Kobiety Wiedzące… One tłumaczyły wizje, prowadziły bezpiecznie aspirującą osobę w jej/jego podróży „do siebie” w głąb ziemi. Do czasów starożytnych przetrwało to w formie miejsc kultu związanych z wieszczeniem, najsłynniejsze to Delfy w Grecji. Nie schodzono już do jaskiń – zaczęto „jaskinie” budować, które - może przypadkiem – mają podobny wygląd odzwierciedlony w okrągłych sklepieniach czy kopulastych kształtach budowli jak miewają to naturalne budowle czyli jaskinie. Wieszczkami, jak wspomniałam, były na ogół kobiety – przetrwały takie imiona do naszych czasów jak Kasandra czy Sybilla. A Delfy ? To przecież z greckiego języka „łono” lub „macica” (Matki Ziemi): „delphos” ozn. „łono”, „macica”.
Nie wiemy jak te rytuały w rzeczywistości wyglądały, wszystko dawno już pokrył kurz historii ( na ogół , niestety, był to bitewny kurz), ale znając wierzenia, sposób postrzegania świata tamtych ludzi możemy domyślić się co dane kroki, figury przedstawiały. Wychodzimy z centrum (z łona, jaskini) mając głębsze poczucie harmonii, głębszej wiedzy, zrozumienia – i naładowani energią, uwolnieni od trosk – wykonujemy często szybsze kroki, podskakujemy, lub wykonujemy obrót… Dusza tańczy !
Czyż starożytni nie byli mądrymi, wrażliwymi, pełnymi wiedzy i rozumienia ludźmi ? Postrzeganie ich, w ramach powszechnie przyjętej historii, w której byli to dzicy, prymitywni, odziani w skóry ludzie, przerażeni każdym uderzeniem pioruna (w pewnych warunkach nie jest to, oczywiście, wykluczone) wydaje mi się arogancją, głupotą i infantylizmem z naszej strony. Historia nie zakreśla ram liniowych, przeszłe wydarzenia nie były etapami zmierzającymi w prostej linii do naszych czasów, uznawanych za najbardziej oświecone, o najwyższym stopniu rozwoju. Mając takie podejście – nabieramy pogardy, może politowania dla czasów przeszłych, dla naszych przodków (patrz powyżej : komentarz o niskim statusie społecznym tańców ludowych w naszym kraju). Ale to, że mamy komputery kolejnej generacji czy smog w miastach – nie określa nas jako bardziej cywilizowanych, rozumniejszych czy rozwiniętych w pełni ludzkich istot. Jesteśmy tylko technicznie bardziej sprawni. Cywilizacje powstawały i upadały, na gruzach kwitnących niegdyś miast pasą się teraz kozy biednych wieśniaków, ludzie często żyją w gorszych warunkach niż kiedyś… Cywilizacje, ich rozwój, upadek, mają charakter cykliczny, nie liniowy… Ten charakter jest taki jak my, kobiety – tak jak nasze, inne rozumienie świata, nie-liniowe , cykliczne, po okręgu … Nie przystające do męskiego logicznego rozumowania, mającego właśnie wbudowaną liniowość w postrzeganiu świata.

Wróćmy zatem do naszej mądrości, naszego postrzegania , widzenia świata, odkryjmy go na nowo, ponownie , od-nowa…. w kolejnym cyklu naszego ewoluowania na ziemi.
Irena Konachowicz , październik 2012
 

Jeszcze kilka słów postscriptum:
Warsztaty z tańcami rytualnymi tzn. odkrywaniem ich dalszych tajemnic, ich mądrości, nowego spojrzenia, szerszej świadomości – już od kwietnia 2013 (szukaj - 
www.circledance.art.pl). Nie poruszyłam tu jeszcze wielu kwestii jak np. synchroniczne, zwierciadlane odbicie figur, symbolika i znaczenie np. Spiralnych Tańców Korowodowych, tańców tańczonych w miejscu, Tańcow odzwierciedlających Kolo Zycia, Tańców Lamentacyjnych, Tańców weselnych i „ożywiających” siły żywotne ziemi, Tańców – Znaków Bogini, Tańcow Transformacji-Inicjacji, Tańcow Codziennej Sakralności itp. Pojawią się też inne, dodatkowe aspekty jak np. np. historia łączności i wzajemnych relacji matki-córki. Nasza historia jest pełna odniesień do więzi ojciec-syn lub matka-syn… A matka-córka ? Historia pisana na ten temat milczy, ale nie taniec…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O dziedziczeniu traumy na podstawie wykładu prof. Jadwigi Jośko-Ochojskiej

Ślad pamięciowy w układzie limbicznym wg. Eleny Tonetti-Vladimirowej w tł. Magdy Polkowskiej