Mona Lisa - twórcze spotkanie z Damą z łasiczką

,, Kiedy jej umysł wzbijał się wysoko,




napisała sobie kolejną myśl płynącą namiętnie i z pilnej potrzeby wyrażania się, oszołomiona rozkoszą planowania, lekko wpadająca w panikę, bo to co czuła, było o-g-ro-m-n-e, obezwładniające i pieściło jej ciało od wewnątrz.

Tak – rozmarzyła się –  to wszystko objąć, wyrazić, ten cały zachwyt, to co czuję teraz!  – tu spotkała swoją Bezsilność uśmiechającą się niczym Mona Lisa, choć w jej wizji pojawiła się Dama z łasiczką, co tylko obnażało jej dyletantyzm.
 - Ah, przewrotny jest mój umysł, aby przeistoczyć się w piękną, pełną mocy, mądrą Monę. – pomyślała.
Czyżby to było zaproszenie i pstryczek w nos dla jej próżności. Tu wspaniałe arcydzieło, a ty tu ze swoimi obezwładniającymi odczuciami z tu i teraz? Myśl zawisła gniewnie, burzowo i wiosennie…

Ale o czym to myślała wcześniej? 
Oddetchnęła z ulgą.
Ciało, serce, oddech. 
Poczuła, jak jej świadomość ląduje w sercu. 
Wypełnia klatkę piersiową po koniuszki sutków. Uf! Poczuła jak powraca do środka swojego obrazu, jak jednoczy w sobie tę smętnie, daleką, uwodzicielską Monę. Czy rzeczona Mona chciała by jej teraz coś powiedzieć, będąc w jej przestrzeni, na jej terytorium.
Postanowiła ją przywitać, jak królowa.
-      Witaj, piękna Mono! Usiądź tu przede mną. - poczuła, jak płynie poprzez nią władczość, łagodność, majestat. Lekko zdziwiła się, że to co płynie poprzez nią jest odbiciem tego, co właśnie wita w Monie!
Była skonfudowana tym rozproszeniem energii. Jej wewnętrzny kursor uwagi w bezwładzie orbitował nad całą sytuacją dając sekundy na podjęcie decyzji. Wdech i uwaga płynnie podlegała grawitacji ku sercu.
Zapanowała jeszcze na tyle nie niezręczna cisza, że mogła wyjść ze snu otwierając swoje smocze, trzecie oko.
-      Nie wróć – usłyszała cichy głos z pod świadomości.
Zatrzymaj się i nie rośnij, nie przerastaj Mony, nie rób nam tego. Potrzeba spokoju i zrównoważenia odezwała się prosząco.
Uświadomiła sobie, że nie miała intencji tej audiencji, a bez niej energia płynie rwącymi potokami, wzbiera nadmiernie. Tak, intencja, plan, ukierunkowanie, po co to robię, to faktura, organiczna mapa, gps!

Korzystając z wolności, powróciła do sali wewnętrznych obrad. Przywołała swoje szeptunki, doradczynie, magiczne siły jej wnętrza, prosząc o poradę.
,, Przecież już wyznaczyłyśmy sobie kurs na miłość w roku 2018! – powiedziała jedna z nich – przewodniczka – liderka w czerwonym stroju.
Uf! Jak dobrze, że mogę na Ciebie liczyć i cieszę się, że jesteś!
Przyjrzała się jej uważnie. Miała coś ognistego w sobie i jednocześnie nieugiętego. Zobaczyła w niej starą strukturę konaru, który zawiera w sobie wir i siłę życia. Znowu drzewo, las, natura jest moim sprzymierzeńcem – cieszę się – westchnęła.
Zatem wróćmy to synchroniczności czasowej. Uzgodnijmy ile mamy czasu – strażniczka współrzędnych rzeczywistości uzgodnionej dobijała się do głosu!
- jej głos był metaliczny, ale wspólnie z liderką brzmiał przyjemnie, jak dalekowschodnie dzwonki. Czuła, jak jej ciało wibruje, budzi się w ten sposób. To wibrowanie czuła w palcach u stóp, w piętach, łydkach, kolanach, udach, łonie…ale najbardziej teraz w stopach!
- Działamy - lekko spóźniona pojawiła się kolejna postać – roztańczona. Włączamy muzykę, bo przecież obiecałyśmy sobie, że codziennie taniec! – trenerka przyjemnego ruchu na pokładzie!
Czuła, że wraz nią cicho, ale bardzo uważnie pojawia się obserwatorka – ta czująca...
cdn






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O dziedziczeniu traumy na podstawie wykładu prof. Jadwigi Jośko-Ochojskiej

Ślad pamięciowy w układzie limbicznym wg. Eleny Tonetti-Vladimirowej w tł. Magdy Polkowskiej